Zimowy wiatr na twojej twarzy
– Czy można kochać więcej niż jedną osobę naraz, Gini?
– Z jakichś powodów zmuszają nas, żeby wierzyć, że nie.
Ale to kłamstwo, to jest prawdziwy powód naszego cierpienia.
To jest chyba podstawowy problem Leny: chciałaby kochać wszystkich, którzy kochają ją. A to nie jest takie proste, bo urocza Hiszpanka, konserwatywna i z zasadami, ale jednocześnie temperamentna, ma naprawdę wielu adoratorów. Choć na kartach powieści "przyznaje się" do trzech powieści, ja uważam, że naprawdę kochała tylko raz: Guillena. Bardzo żałuję, że nie pozwoliła sercu na zdecydowanie za nią i wybory podejmowała w porozumieniu z chłodnym, wyważonym rozumem.
Mimo to jest to bohaterka, która wzbudza sympatię; czasami się jej współczuje, czasami się do niej uśmiecha. A czasami i złości, gdy pcha się tam, gdzie nie powinna.
Na chwilę Guillenowi pokazał się duch ojca,
który tak naprawdę nigdy nie przestał krążyć wokół niego,
który pewnie szeptał mu do ucha znacznie częściej, niż mu się wydawało.
Popełnił ten sam błąd co Melchor Pardo: przedłożył swoje ideały nad wszystko inne,
tyle że poniesiony raczej okolicznościami niż własnymi przekonaniami.
Teraz było już za późno, żeby to naprawić. Lena była bitwą, którą przegrał, musiał to przyznać. Chociaż sama ta myśl skręcała mu żołądek.
Guillen Alvarez to niezły ancymon. Wciąż wyobrażałam go sobie z twarzą zadziornego i nie do końca ogolonego Javiera Bardema.
To facet, który potrafi się dostosować do sytuacji i okoliczności. Walczy dla Francji, ale gdy znajdzie się w Polsce, szybko "łapie" kontakty z działaczami podziemia, przyjmuje pseudonim Duch i angażuje się w sprawy Żydów zamkniętych w warszawskim getcie. Cokolwiek nie robi, angażuje w to całe serducho.
Guillen ma cechę, która powoduje wszystkie jego kłopoty: wbrew wszystkiemu jest wierny swoim ideałom i nie idzie na kompromis.
Ale Guillen bez wątpienia potrafi chwycić Czytelnika za serce. Jest tak charyzmatyczny i pocieszny, że nie sposób mu się oprzeć. W całości wciąga do swojego świata, do swojego życia. I nawet, gdy po raz kolejny popełnia ten sam błąd, gdy po raz kolejny wpada w tarapaty, jest przy tym uroczy i sposób odmówić mu pomocy (patrz: postrzelenie przez policjanta podczas próby obrabowania tartaku).
Ciekawe jest umieszczenie w powieści "statystów" w postaci autentycznych postaci, które nie odgrywają wielkich ról, lecz jednak ożywiają historię: Antoine de Saint-Exupery, Mordechaj Anielewicz, Wilhelm Canaris czy Maria Dąbrowska.
Z reguły jestem dość czepliwa, gdy chodzi o pojmowanie Polski i Polaków w świecie. Bardzo nie lubię, gdy jesteśmy oceniani stereotypowo lub, co gorsze, wyśmiewani w książkach. Dlatego nieco bałam się, gdy przeczytałam, że w "Zimowym wietrze" jest wątek polskiego ruchu oporu. Na szczęście niepotrzebnie, bo Carla Montero pokazała Polaków jak prawdziwych patriotów i za to jestem jej wdzięczna.
Lenę zaskakiwało to, że Polacy, obcy we własnym mieście,
nie stracili ani trochę ze swej godności. Ich postawa emanowała dumą
– w kolejkach po racjonowaną żywność, kiedy żegnali się przed klepsydrami
wspominającymi ich zmarłych, kiedy przeszukiwali ruiny,
kiedy znosili ciągłe kontrole policyjne... Bez wątpienia był to bardzo silny naród.
Momentami czułam się przytłoczona mnogością dat, osób i faktów. Polityka nie jest moją mocną stroną, dlaczego, gdy, szczególnie w dalszej części powieści, stała się ona bardzo widocznym wątkiem, książka zaczęła mi się nieco dłużyć. Zaczęłam się zastanawiać czy gdyby Autorka pominęła kilka wątków, powieść ucierpiałaby tak bardzo. Wtedy wydawało mi się, że nie, ale w posłowiu Carla Montero wyjaśnia, jak dużo bohaterów książkowych miało swój pierwowzór w rzeczywistości. I po tym przestałam się dziwić, że Autorka chciała ich wszystkich umieścić w powieści.
Zimowy wiatr na twojej twarzy jest hołdem złożonym tym wszystkim ludziom,
którzy choć żyli w trudnych i tragicznych okresach historii,
pozostawali wierni swoim ideałom i przekonaniom.
Od nich nauczyłam się czegoś, co wydaje się oczywiste, ale zwykle bardzo łatwo nam umyka:
to, co określa człowieka, to nie kolor jego idei, wiara czy strona frontu, po której się znajdzie,
tylko natura jego czynów. Niech tak będzie.
Czy "Zimowy wiatr na twojej twarzy" ma wady? Ma. Dla mnie największym minusem było zakończenie. Nie będę ukrywać, że lubię ckliwe happy endy i na taki czekałam, ale nie doczekałam się. Ale to kwestia gustu, jasne.
Natomiast bardzo zastanawia mnie to, w jakim języku rozmawiali Lena i Kurt? Albo Guillen i Agata? To zagadka, której rozwiązania się nie doczekałam. Ale to tylko drobny szczegół.
Powieść Carli Montero zdecydowanie jest godna polecenia i to właśnie robię – polecam :)
Carla Montero, Zimowy wiatr na twojej twarzy, wyd. Rebis, 2017.




Komentarze
Prześlij komentarz