Zapiski (pod)różne
Tymczasem wiele osób zamęcza mnie pytaniem, dlaczego w ogóle postanowiłam zdobyć Everest...
Mogłabym odpowiedzieć jak George Leigh Mallory w 1923 roku
przy okazji jednej z niezliczonych prelekcji, podczas których zbierał fundusze
na kolejną ekspedycję: "Ponieważ istnieje"...
~ Martyna Wojciechowska
O ile podróże to coś, co chętnie robiłabym(gdyby pozwalały mi na to fundusze) bez przerwy, o tyle czytanie o wojażach innych ludzi niespecjalnie mnie kręci i bardzo rzadko zdarza mi się doczytać do końca podróżniczą książkę. Książka Martyny jest jednym z wyjątków. Może dlatego, że opowieści Martyny są jakąś cząstką historii podróży, a nie opisem od A do Z jak wyglądał jej pobyt w danym miejscu. A może jej styl opowiadania bardzo mi odpowiada? Nie wiem. Wiem natomiast, że książkę czytało mi się bardzo miło. Kończyłam ją z żalem, ale i motywacją, inspiracją – a to dla mnie bardzo ważne.
Jest to też książka chwilami smutna, dająca do myślenia. I – niestety – biały człowiek prawie zawsze przegrywa w rywalizacji fair play i okazuje się najgorszym ze zwierząt. Na przykład tu:
Tutaj, w Matemwe na Zanzibarze, za kilogram wysuszonych glonów kobiety otrzymują 10 centów. My w Europie za maleńki słoiczek kremu z dodatkiem alg płacimy 100 dolarów. Czy jest w tym jakaś logika? Jest. Logika białego człowieka.




Komentarze
Prześlij komentarz